Porozumienie czy rozejm? O co naprawdę grają USA i Chiny

-
USA podpisują gigantyczne kontrakty na eksport LNG, które mają przynieść tysiące miejsc pracy i miliardy dolarów.
-
Chiny zobowiązują się dostarczać rzadkie metale ziem rzadkich, ale eksperci ostrzegają przed zbyt optymistyczną interpretacją „porozumienia”.
-
Administracja Trumpa planuje nową falę taryf wobec kluczowych partnerów handlowych, co może wywołać kolejne napięcia.
Amerykańska ekspansja energetyczna – LNG i nowe perspektywy
W Stanach Zjednoczonych podpisano jedną z największych w historii umów eksportowych na dostawy skroplonego gazu ziemnego (LNG) do Japonii. Jak podkreślają analitycy, to nie tylko znaczący impuls dla amerykańskiego sektora energetycznego, ale również potężny zastrzyk inwestycyjny o wartości ponad 215 miliardów dolarów. Umowy obejmują cztery osobne kontrakty eksportowe z terminali zlokalizowanych głównie w Teksasie i Luizjanie.
Szacuje się, że nowe kontrakty mogą wygenerować ponad 53 tysiące miejsc pracy – głównie w regionie Zatoki Meksykańskiej, który już dziś jest jednym z najważniejszych centrów energetycznych w USA. Dodatkowo rozpoczęcie budowy nowych terminali LNG ma ruszyć jeszcze w tym roku, co – zdaniem ekspertów – będzie istotnym wsparciem dla lokalnych gospodarek.
Eksport LNG stał się jednym z kluczowych narzędzi polityki handlowej administracji Trumpa. Planuje się również budowę nowych rurociągów – nie tylko na potrzeby krajowe, ale także pod kątem eksportu do Azji. Szczególną uwagę zwraca projekt gazociągu o długości 800 mil, który ma połączyć złoża Alaski z portami umożliwiającymi transport do Japonii, Korei Południowej i Chin.
Analitycy oceniają, że Stany Zjednoczone utrwalają pozycję globalnego lidera w produkcji gazu, wyprzedzając pod tym względem Rosję niemal dwukrotnie. Eksport LNG staje się więc nie tylko źródłem dochodów, ale także strategicznym instrumentem wpływu geopolitycznego.
Chińsko-amerykańska rozgrywka o metale ziem rzadkich
Równolegle do sukcesów eksportowych, Biały Dom poinformował o osiągnięciu „porozumienia ramowego” z Chinami w sprawie dostaw metali ziem rzadkich. Te niezwykle cenne surowce, wykorzystywane m.in. w przemyśle motoryzacyjnym, lotniczym i zbrojeniowym, są jednym z kluczowych elementów nowoczesnych technologii.
Zdaniem analityków, mimo entuzjastycznych deklaracji prezydenta Trumpa, realny charakter tej umowy pozostaje niejasny. W rzeczywistości mamy do czynienia bardziej z rozejmem niż faktycznym przełomem. Chiny zobowiązały się do dostaw metali takich jak terb, dysproz czy samar, ale brakuje szczegółów dotyczących skali, harmonogramu czy warunków eksportowych.
Dodatkowym aspektem jest chiński system licencji eksportowych, który – według ekspertów – stanowi nie tylko narzędzie regulacji podaży, ale również narzędzie gromadzenia danych wywiadowczych. Firmy amerykańskie muszą ujawniać szczegóły dotyczące całych łańcuchów dostaw, co wzbudza obawy o możliwą utratę przewag konkurencyjnych.
Z perspektywy Chin, porozumienie z USA to także sukces – udało im się wymóc złagodzenie niektórych amerykańskich ograniczeń eksportowych oraz umożliwienie powrotu studentów z Chin do USA, co – jak twierdzą analitycy – jest dla Pekinu niezwykle istotne symbolicznie i edukacyjnie.
Nowa fala taryf: USA zaostrzają ton wobec sojuszników
Jakby tego było mało, prezydent Trump zapowiedział, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni wysłane zostaną oficjalne listy do kluczowych partnerów handlowych – w tym Japonii, Korei Południowej, Indii i Unii Europejskiej – z propozycjami nowych, jednostronnych taryf wzajemnych.
Termin wdrożenia nowych stawek celnych mija za mniej niż miesiąc. Administracja USA jasno sygnalizuje, że nie będzie dalszych negocjacji – kraje mają „albo przyjąć warunki, albo zaryzykować pełną taryfę”. Taka strategia, oparta na presji czasowej i nieprzewidywalności, może doprowadzić do eskalacji napięć handlowych nawet z tradycyjnymi sojusznikami USA.
Analitycy zwracają uwagę, że retoryka prezydenta Trumpa staje się coraz bardziej agresywna, a częste przesuwanie terminów i brak jasnych zasad działania budzi niepokój wśród inwestorów. Wpływa to również na niestabilność rynków finansowych, które reagują wahaniami kursów walut, surowców oraz indeksów giełdowych.
Czy świat zmierza ku nowemu porządkowi handlowemu?
Obserwując ostatnie wydarzenia, eksperci zastanawiają się, czy mamy do czynienia z początkiem nowej ery w globalnym handlu. USA wykorzystują swoją siłę energetyczną jako narzędzie nacisku, podczas gdy Chiny zyskują przewagę dzięki surowcom strategicznym.
Z jednej strony pojawiają się realne korzyści gospodarcze – inwestycje, miejsca pracy i rozwój infrastruktury. Z drugiej – rośnie napięcie na linii Waszyngton-Pekin oraz niepewność wśród globalnych partnerów handlowych USA.
Niepewność i geopolityczna gra o zasoby stają się nową normą. Inwestorzy i przedsiębiorcy będą musieli dostosować się do dynamicznych warunków, gdzie tradycyjne zasady ustępują miejsca polityce faktów dokonanych. Kluczowe pytanie brzmi: czy gospodarcze zyski Stanów Zjednoczonych okażą się trwałe, czy też cena za dominację będzie zbyt wysoka?